Wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, 6-8.10.2025

7 października br. w Kombinacie Rolnym Kietrz odbyło się wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poświęcone tematowi „Postęp hodowlany w produkcji roślinnej. Stan obecny i perspektywy rozwoju wobec wyzwań klimatycznych i nowych uwarunkowań prawodawstwa europejskiego”.

Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Bober przypomniał, że poprzedniego dnia senatorowie w ramach wizyty studyjnej komisji na Opolszczyźnie odwiedzili trzy ważne ośrodki rolnicze regionu: stadninę Koni w Prudniku, Gospodarstwa Sadownicze „Sady Lech” w Grudyni Wielkiej oraz Kombinat Rolny w Kietrzu – wiodący ośrodek produkcyjny w Polsce. Przewodniczący ocenił, że od momentu wejścia Polski do Unii nastąpił przeskok technologiczny i obecnie produkcja żywności nie jest już możliwa bez odpowiedniego wyposażenia technicznego i naukowego. Pogratulował gospodarzom znakomitych wyników produkcyjnych i podziękował za możliwość zapoznania się z nowoczesnym, bardzo dynamicznym rolnictwem, „a tak naprawdę – rolnictwem przyszłości”. „Chciałoby się, żeby tak wyglądało rolnictwo w całym kraju” – podkreślił.

Wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech opowiedział o tym, że Opolszczyzna to region, który jest ważnym podmiotem w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego kraju ze względu na skalę produkcji roślinnej i zwierzęcej. Przypomniał, że te tereny, które znane są z ziem o najwyższej jakości, jeszcze rok temu zmagały się z powodzią. Podkreślił, że siły i środki, a przede wszystkim decyzyjność i czas reakcji podmiotów rolnych były imponujące. Wspólnie z rolnikami opracowywano rozwiązania i narzędzia pomocy: „właśnie tutaj, na Opolszczyźnie, wspólnie z przedstawicielami rządu wypracowaliśmy rozwiązania kryzysowe dla wszystkich” – powiedział. W jego przekonaniu, Kombinat Rolny Kietrz to przykład tego, jak należy zarządzać dużym przedsiębiorstwem rolnym. „Jesteśmy z kombinatu bardzo dumni, tu widać potencjał rozwoju, mądre wykorzystanie zdobyczy nauki dla rozsądnej maksymalizacji produkcji rolnej uwzględniającej przede wszystkim oddziaływanie na środowisko”.

Prezes spółki Mariusz Sikora – gospodarz wydarzenia – opowiedział o Kombinacie Rolnym Kietrz, znajdującym się u podnóża Gór Sowich i Bramy Morawskiej, pod względem rolniczym to bardzo dobry rejon. Historia kombinatu sięga roku 1961, kiedy powstało tu państwowe gospodarstwo rolne na bazie tzw. gospodarstw kopalnianych, a w obecnym kształcie, jako spółka z o.o. funkcjonuje od 1993 r. W 2002 r. Kombinat Rolny Kietrz został włączony do tzw. spółek strategicznych Skarbu Państwa. W maju 2002 r. udziały KR Kietrz zostały przekazane do Krajowej Grupy Spożywczej i dziś spółka podlega Ministerstwu Aktywów Państwowych. Kombinat prowadzi dwie gałęzie produkcyjne – roślinną i hodowlaną. Pierwsza obejmuje produkcję na powierzchni 9200 ha m.in. buraków cukrowych, pszenicy ozimej, kukurydzy na ziarno, rzepaku ozimego i lucerny. Kombinat posiada też centralny magazyn o pojemności 70 tys. ton. W kombinacie pracuje 280 pracowników. W najbliższym czasie planowana jest budowa biometanowni, o czym opowiadał członek zarządu KR Kietrz Piotr Kukuczka. Produkowany biogaz będzie w niej oczyszczany do biometanu i wtłaczany w ogólnopolską sieć Gazsystemu. Biogazownie o mocy do 500 kW (a docelowo – 800 kW) mają powstać na każdym z obiektów budowlanych. Łączna moc ma sięgać ponad 2 MW.

O obecnym postępie hodowlanym w produkcji roślinnej i perspektywach rozwoju wobec wyzwań klimatycznych i nowych uwarunkowań prawnych w UE mówił dyrektor Instytutu Aklimatyzacji i Hodowli Roślin Sławomir Sowa. Podkreślał znaczenie współpracy nauki z praktyką hodowlaną, która jest częścią misji instytutu. Instytut stanowi zaplecze badawczo-rozwojowe dla szeroko pojętego środowiska hodowli roślin w Polsce. Rynek nasion jest dziś jednym z najbardziej rozwijających się rynków na świecie, tak więc inwestycje w badania i rozwój w hodowli to dzisiaj lepsze inwestycje niż np. informatyczne. Polskie firmy hodowlane są konkurencyjne wobec zagranicznych.

Marek Luty z Hodowli Roślin w Strzelcach opowiedział o aktualnych problemach branży i . W ostatniej dekadzie zmiany klimatyczne postępują bardzo szybko, a hodowcy muszą uwzględniać wszystkie możliwe czynniki – od ryzyka wymarznięć, erozji, suszy, wymoknięć aż po pojawiające się nowe rodzaje chorób grzybowych czy bakteryjnych. Obecnie hodowla roślin umożliwia postęp biologiczny odpowiadający za coroczny przyrost plonów o 1,16%, a wciągu 20 lat – za 39% zwyżki plonów. Powiedział, że w Strzelcach co roku wykonuje się ok. 300 krzyżowań AxB, co daje 360 tysięcy roślin. Następnie eliminuje się te, które nie spełniają oczekiwań, są podatne na choroby czy posiadają jakieś wady. Przez 3 pokolenia naukowcy skupiają się na ostrej selekcji negatywnej dopiero w szóstym roku od krzyżówki rozpoczynają badania potencjału plonu, co daje 2 promile wyjściowej populacji. W ósmym roku po analizie linii plonowania wybieranych jest kilka roślin, które są zgłaszane do badań urzędowych w celu uzyskania wpisu do krajowego rejestru, czyli tzw. homologacji na rynek. Żeby nowa odmiana trafiła na rynek, potrzeba średnio 10–12 lat ciężkiej pracy i inwestycji. Marek Luty omówił także nowe narzędzia selekcji – takie jak selekcja genomowa, hodowla wspomagana markerami (MAS), fenotypowanie wysokoprzepustowe oraz nowe techniki genomowe (NGT). Przy czym NGT nie stanowi modyfikacji genetycznej, czyli GMO, która polega na przenoszeniu genów pomiędzy gatunkami, które w naturze się nie krzyżują. NGT – w przeciwieństwie do GMO – polega na wprowadzeniu drobnych zmian w sekwencjach genów istniejących w danym gatunku, czyli chodzi o taką zmienność, jaka może wystąpić w naturze, a więc drobne mutacje, albo o zmienności, jaką hodowcy mogą osiągnąć przy zastosowaniu konwencjonalnych technik mutagenezy, stosowanych od wielu lat. Obecnie nie ma jeszcze spektakularnych efektów NGT, ale ta metoda selekcji ma potencjał. Hodowla roślin generuje bardzo wysokie koszty, np. koszt wyhodowania jednej odmiany pszenicy wynosi od 2 do 4 mln zł. Budżet Hodowli Roślin Strzelce to 3 mln euro, a jedna z francuskich firm hodowlanych na te cele przeznacza 275 mln euro rocznie, chiński koncern – pół miliarda euro, Bayer – 4 miliardy euro. To są konkurenci polskich hodowli.

Marek Luty z Hodowli Roślin w Strzelcach podkreślił, że w związku z przyspieszającymi zmianami klimatycznymi spada w Polsce udział polskich odmian w rynku nasion, obecnie jest on na poziomie 47%. Ta tendencja się pogłębia.

Omawiając kolejny problem, wskazał, że rolników obecnie nie stać na zakup kwalifikowanego materiału siewnego, co jest skutkiem m.in. wprowadzenia w 2017 r. nowelizacji ustawy o ochronie prawnej odmian. Rolnicy chętnie kupiliby nasiona, ale mają problem z płynnością finansową gospodarstwa, a dopłaty nie są dostępne w momencie zakupu. Tymczasem oszczędności na materiale siewnym bardzo negatywnie odbijają się na efektywności produkcji. Tak więc bardzo niska wymiana nasion stanowi duży problem.

Marek Luty zwrócił uwagę na fakt, że przy wysokiej globalnej koncentracji nasiennej (ponad połowa światowego rynku jest zdominowana przez cztery największe firmy, z których na pierwszym miejscu jest chińska) utrzymanie i rozwój polskich firm hodowlanych to element infrastruktury krytycznej. Zapewnia dywersyfikację dostaw, umożliwia skrócenie łańcucha dostaw i dopasowanie odmian do polskich warunków, stabilizuje rynek i chroni naszą własność intelektualną.

Zaapelował o zapewnienie odpowiedniego zaplecza B+R w Polsce, o wsparcie instytutów w narobieniu zaległości w know-how, a także o uczynienie wszystkiego, co możliwe, aby zatrzymać najlepszych naukowców w polskich instytutach naukowych. Zaapelował też o przeznaczanie środków celowych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na hodowlę roślin. Inaczej Polska nigdy nie nadrobi zaległości technologicznych i będzie skazana na dyktat kilku globalnych koncernów.

Senator Zdzisław Pupa zapytał, co robi ministerstwo rolnictwa, aby wykorzystać potencjał polskiej hodowli roślin i nie dopuścić do tego, by interes zagranicznych prywatnych firm wziął górę nad interesem polskich obywateli.

Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, senator Ryszard Bober zwrócił uwagę, że problem finansowania i rozwoju polskich hodowli roślin narasta, dlatego ochrona prawna odmian po prostu musi zafunkcjonować i wszyscy powinni solidarnie się składać na polską hodowlę, a przede wszystkim korzystać z jej osiągnięć. Jeżeli te wypracowane w Polsce odmiany zaczną być w sposób preferencyjny przez polskich rolników, sytuacja się poprawi. Przewodniczący Bober odniósł się też do postulatu dotyczącego NCBiR, zapowiedział zwrócenie się do ministerstwa.

Senator Jerzy Chróscikowski podkreślił, że od lat mówi się, że nasiona to broń strategiczna i jak przestaniemy mieć na nie wpływ, to nastąpi katastrofa. To jest coraz bardziej niebezpieczne w sytuacji obecnych zawirowań geopolitycznych. Zapytał o źródła kapitału w 4 największych koncernach przywołanych podczas prezentacji i co należałoby zrobić, aby zmniejszyć opór rolników przed zakupem kwalifikowanego materiału siewnego.

Senator Maciej Górski wyraził opinię, że wprowadzenie zasady dwóch ekoschematów dla rolnika nie zdało egzaminu, dlatego od tego rozwiązania powinno się odejść. Być może wtedy rolnicy zachęceni minimalną stawką chętniej by kupowali nasiona,  polskie hodowle miałyby więcej pieniędzy, a rolnicy – wyższe plony.

Marek Luty z Hodowli Roślin w Strzelcach podkreślił, że rolnicy powinni się czuć częścią systemu, bo oni są beneficjentami nowych odmian, bo każda z nich wnosi postęp. Przy tym ta inwestycja nie wymaga wielkich nakładów. Obecnie to jest jakieś 20 zł na 1 ha. Przy czym to nie dotyczy gospodarstw małych, czyli najbiedniejszych rolników, bo oni nie mają obowiązku ponoszenia opłat z tytułu nasion z rozmnożeń własnych.

Również prezes Polskiej Izby Nasiennej Karol Marciniak wskazał, że sprawa dotyczy najwyżej 15% polskich rolników, tj. ok. 150 tys. rolników, i to właścicieli większych gospodarstw, których obowiązuje opłata w wysokości połowy opłaty licencyjnej od nasion kwalifikowanych. I rzeczywiście to jest na poziomie 20 zł od hektara. Tak więc dla rolników to nie są duże kwoty. Nowelizacja ustawy o ochronie prawnej odmian zniosła obowiązek rolnika do udzielania informacji na zapytanie, ile i jakich nasion została użytych. Wcześniej to świetnie funkcjonowało. Powrót do tego jest konieczny.

Prof. Henryk Bujak z Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych powiedział m.in., że do weryfikacji rocznie trafia ok. 700-800 nowych odmian, które wnoszą bardzo duży przyrost plonu. W 2025 r. do krajowego rejestru wpisano 240 nowych odmian, w tym ok. 200 odmian rolniczych. Co istotne, bez względu na to, czy zgłoszenia dokonała firma z tzw. wielkiej czwórki, czy polska hodowla, współczynnik sukcesu jest taki sam – ok. 25%. Co oznacza, że mimo gigantycznych dysproporcji w finansowaniu, polskie hodowle roślin – dzięki doskonałej organizacji i świetnie wykwalifikowanym pracownikom, którzy pracują z poświęceniem – mają świetne osiągnięcia. W tej chwili w krajowym rejestrze znajduje się 3113 odmian, w tym 1881 odmian rolniczych. A na naszym rynku może funkcjonować ponad 20 tys. odmian zarejestrowanych w UE. Problem jest w komercjalizacji odmiany, bo to ma wpływ na przychody z nasiennictwa.

Przewodniczący spółki Hodowli Ziemniaka Zamarte Piotr Kamiński omówił sytuację w hodowli i uprawie ziemniaka. Ocenił, że dobre czasy dla ziemniaka w Polsce były ćwierć wieku temu, kiedy jego uprawy obejmowały 2,7 mln ha, a obecnie powierzchnia uprawy wynosi ok. 200-230 tys. ha, czyli spadła ponad 10-krotnie. W ostatnich 3 latach produkcja ziemniaka wzrosła i wciąż jest dochodowa. Piotr Kamiński na prośbę przewodniczącego komisji Ryszarda Bobera omówił też kwestię bakteriozy – choroby kwarantannowej. Była ona dużym problemem w okresie powojennym, ale obecnie ze względu na nowoczesne metody detekcji objawy tej choroby praktycznie zostały wyeliminowane i nie notuje się strat przez nią wywołanych. Ta bakteria jest wykrywana, ale w postaci latentnej, i z tego powodu rolnicy ponoszą straty, bo muszą utylizować ten materiał, do czego dopłaca polskie rolnictwo. I ten problem dotyczy zagranicznych firm, które sprowadzają do Polski sadzeniaki z Zachodu. Wydaje się, ten materiał powinien być szczegółowo przebadany przed wysadzeniem w Polsce. Dbanie o przestrzeganie zasad fitosanitarnych to podstawa.

Dyrektor Instytutu Aklimatyzacji i Hodowli Roślin Sławomir Sowa zwrócił uwagę na to, że aktualnie hodowla jest w momencie rewolucji – przenosi się z pól doświadczalnych do laboratoriów. Dzisiaj możliwe jest połączenie cech morfologicznych rośliny z informacją genetyczną i ustalenie, jakie efekty w polu będą dawały rośliny w różnych środowiskach. Do tego jest zaprzęgnięta sztuczna inteligencja i to jest konieczne ze względu na postępujące zmiany klimatyczne. Hodowcy muszą coraz szybciej dostarczać nowych odmian, ponieważ klimat się zmienia. Dlatego pilnie potrzebujemy inwestycji w naukę, w badania i rozwój. „W innych krajach firmy już są w stanie wytworzyć odmiany na konkretne rynki i nie chciałbym musieć powiedzieć «mądry Polak po szkodzie». Holandia – mały kraj – ma najlepsze uniwersytety rolnicze i jest światową potęgą hodowlaną. Zarabia ogromne pieniądze na nasionach, bo ma innowacje i know-how. I my też możemy hodować odmiany nie tylko na rynek krajowy (…), ale do tego potrzebna jest inwestycja w naukę, B+R i transfer technologii” –zaapelował. Zapewnił, że te inwestycje bardzo szybko się zwrócą.

Zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Lucjan Zwolak przedstawił analizę sytuacji na rynku mleka w perspektywie ostatnich 20 lat, w których polska produkcja wzrosła o blisko 40%, wydajność o 75%, skup o 68%, a wartość eksportu produktów mlecznych wzrosła sześciokrotnie. W Polsce spożycie mleka zwiększyło się o 63% ze względu na zmianę struktury spożycia. Przez cały ten okres konsekwentnie prowadzone były działania wspierające branżę, w tym ze środków unijnych, i promocyjne, co wszystko razem przyniosło świetne rezultaty.

Przewodniczący komisji Ryszard Bober, podsumowując obrady, podkreślił, że ogromny potencjał polskich hodowli powinien być we właściwy sposób wykorzystany. Zapowiedział też, że komisja skieruje stosowny wniosek do ministra rolnictwa i premiera.

Źródło: http://www.senat.gov.pl